Kurcze...pełnia chyba jest, bo spać noe mogę....wiec tylko dopiszę swoje historie. Otóż 2 tugodnie yrmu spotkałem panią lat 70. Wydawała się dość sympatyczna i sość normalna....do momentu, gdy mi wypaliła "Panie! Teraz to władza się  już z nikim nie liczy. Pogardza ludźmi. Nie to, co kiedyś". Zapytałem się - kiedy? Za Jaruzelskiego? "A choćby" - pada odpowiedz. Wtedy spojrzałem na nią czule bo zrozumiałem, że jest chora. Chora na komunę, na wspominki z młodości i chora na "alc-chajmera". 

Co jakiś czas kilku frustratów musi spuścić parę z kotła bo inaczej by wybuchło.

Jeden wyjechał do hameryki bo w tej Polsce nie mógł "rozwinąć skrzydeł".

Drugi narzeka i przysła widoczki - bo ma je na codzień.

Trzeciemu nie wiadomo o co chodzi, ale sobie coś uwędzi i napisze i się tak odpręża.

I tak to sie Panie dzieju toczy życie zawiedzinych rodaków. 

Przyjmuję to wszystko z uśmieszkiem i mam niezły jak to mówiła ówczesna młodzież - ubaw.

im się to wszystko myli z młodością. Za Gierka - super, bo pierwszy raz się zakochali.